środa, 3 lutego 2016


Znów się to stało. Wygnali mnie, nie mam pojęcia za co, znów musiałam ratować się ucieczką, choć i tak życie było mi coraz cięższe. A samotny wilk może nie dać sobie rady w ogromnym lesie, pałętając się po wrogich i obcych terytoriach, zwłaszcza, że ten wilk jest wilczycą. Która kiedyś była zwykłą studentką.
 Rano, któregoś już dnia po ucieczce z watahy, jak zwykle rozglądałam się za czymś do jedzenia, poniekąd najadanie się myślą o babcinym obiedzie nie było mi wystarczające do przeżycia. Przeciągnęłam się, ziewnęłam parę razy i zaczęłam wietrzyć w poszukiwaniu zapachu jakiegoś mniejszego zwierza. Kierując się zapachem małego futerkowca usiadłam przy maleńkiej norce w ziemi, z której po chwili wynurzyła się nornica. Haps!
- Na śniadanie starczy...- oblizałam się i starałam oprzeć wyrzutom sumienia (przecież, to stworzonko mogło mieć swoją norniczą rodzinkę) ruszyłam w stronę stawu. Musiałam spłukać z pyska poczucie winy i nawilżyć gardło. Wiele dni nie miałam szans na jakikolwiek posiłek, a co dopiero na wodę inną niż taka z brudnej kałuży. Już miałam zanurzyć język w przejrzystej wodzie... Odskoczyłam. Jakiś okropny blask, prosto w oczy...
Gdy odzyskałam wzrok, starałam się dojrzeć tenże odbijający promienie słoneczne obiekt. Zamiast tego zobaczyłam dym ponad drzewami, a ciekawość nie pozwoliłaby mi nie sprawdzić co się pali.
 Obeszłam jeziorko i stanęłam naprzeciw maleńkiego domku. Drzwi stały otwarte, wyglądało na to, że był pusty. Jednak, skąd ten dym?
Weszłam do środka. Silny ludzki zapach powinien mnie odstraszyć jak każdego prawdziwego wilka, jednak było tam coś jeszcze- zapach jedzenia. Rozpalony kominek- źródło dymu- a na ruszcie solidny kawał mięsa, który dałby mi siłę na dalszą wędrówkę.
Nagły poryw wiatru zatrząsnął drzwi, a mnie w środku. Skulona, schowałam się za jedynym fotelem, pełna nadziei, że człowiek tylko mnie przegoni. I że nie ma żadnej broni.
Zapadał już powoli zmierzch, a klamka drzwi ani drgnęła. Drwa w kominku zaczęły dogasać, a ja robiłam się senna, coraz bardziej, z każdą chwilą. Nawet nie wiem kiedy zamknęłam oczy.

<hm, kiepskie, co? :P>

1 komentarz:

  1. Najgorsze co można zrobić to napisać na koniec "kiepskie co?" - jeśli autor tekstu nie jest zadowolony z tego co napisze, to nie powinien tego umieszczać publicznie w Internecie.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń